poniedziałek, 22 grudnia 2014

Przedświąteczna zady(u)ma

Ale dym! Mama krzyczy, biega, sprząta. Choinka, ciastka, chleb upiec, ciastka, ryba, zakupy. Jeszcze to i tamto a o tamtym zapomniałam. Pies chowa się po kątach, ratuj się kto może. Staniesz na drodze mamie - już po tobie. Nie miałeś nic w rękach, to już masz. Ścierka, miotła? nie ważne. Cokolwiek. Jak nic nie robisz to lepiej udawaj. Komputer? Telewizor? Zapomnij. Mord na Tobie gwarantowany. Lepiej nie podpadać.
A gdzie ten świąteczny, magiczny czas ja się pytam? W reklamach tak ładnie to ujęli. Przy stole siedzi rodzinka. Wszyscy tacy piękni, stroje prosto od Prady, żona o idealnej figurze, mąż w idealnie zawiązanym krawacie, dzieci idealnie grzeczne, prezenty idealnie zapakowane, pies siedzi cichutko w kąciku. Ochy i achy. No i nie zapominajmy - za oknem sypie śnieg. A jakże.
Sranie w banie. Każdy wie jak to wygląda naprawdę. Na kilka dni przed Wigilią atmosfera napięta (co by nie mówić niebezpieczna). Biegamy, sprzątamy, w powyciąganym dresie. No ale co? Ktoś chciałby wskoczyć w ten idealny obrazek? Chyba nie. 












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz