niedziela, 8 marca 2015

Dlaczego kobiety wolą kwiaty od czekoladek?


Kwiaty są lepsze od czekoladek. Dlaczego? Idąc kobiecą logiką: BO TAK. Ale zgłębiając się w temat...

1. Kwiatki są ładne. Kobiety są ładne. Skoro i kwiaty i kobiety są ładne, nie trudno zauważyć że do siebie pasują.

2. Kwiatki nie idą w tyłek. Ani w boczki. Ani w brzuch. Nigdzie nie idą. Co najwyżej stoją. W flakonie. Inaczej rzecz się ma ze słodyczami. I zapewniam - czekoladki nie idą w biust, choćbyśmy nie wiem jak bardzo tego chciały. Odkładają się za to gdzieś indziej. A my kobiety już dokładnie wiemy gdzie ;)

3. Błędne jest rozumowanie że kwiatek zwiędnie i pójdzie do kosza a z czekoladek przynajmniej będzie pożytek. Jaki pożytek? Taki, że po pięciu minutach przyjemności nadejdą wyrzuty sumienia i szybciutko zniknie dobry humor. Przyjemność z kwiatami będzie trwała dłużej. Kilka dni. No, dopóki nie zwiędną.

4. Jeżeli chcecie zjeść coś słodkiego, kupcie sobie sami czekoladę lub batona i zjedzcie go z dala od nas. Ja wiem, że kupując nam bombonierę, po cichu liczycie na to, że i tak zjecie ją razem z nami.

5. Z kwiatkiem można kroczyć dumnie przez miasto, czuć na sobie to zazrosne spojrzenie kobitek dookoła, słyszeć te szepty "łał! łał! jej facet miał gest" (nawet jeżeli te głosy to tylko wymysł waszej wyobraźni). Obnoszenie się z czekoladą było by co najwyżej żenujące i kompromitujące. 

Kochani mężczyźni... Ja wiem, że wy tego nie pojmiecie... Ale my naprawdę kochamy kwiaty. A takie wręczone bez okazji... aaach - kochamy ponad wszystko :) 










wtorek, 3 marca 2015

Mój luty

Niesamowite! Marzec mnie zaskoczył... Nagle i niespodziewanie... Naprawdę chciałam napisać coś w lutym, miałam taki zamiar i byłam pewna że to zrobię... Ale kto to widział żeby miesiąc miał tylko 28 dni? Matulu. 28 dni to tyle co kot napłakał. No ani coś zrobić, ani nawet zacząć. Chyba czas ucieka mi przez palce. Jest luty - nie ma lutego. 

Z drugiej strony to chyba lepiej. Przynajmniej jest bliżej wiosny. Zimowe płaszcze już jedną nogą są pod łóżkiem. A raczej jednym rękawem. Nie pozostaje mi nic innego jak dodać podsumowanie tych marnych, nikłych 28 dni ;)

ps. już niedługo do moich rąk trafi nowiuśka lustrzanka. Wymarzona i wyśniona. Już prawie czuję jej ciężar w moich ramionach. Zapewniam, kwiecień będzie obfitował w moc zdjęć. ;)